koua
Rok wykrycia SR: 2012
Dołączył: 09 Sie 2012 Posty: 4
Wysłany: Sob Wrz 08, 2012 11:14 am Soczewki a imprezowanie po nocach.
Witam,
jak sobie radzicie z noszeniem soczewek na imprezach, bo dostałem je niedawno i zastanawiam się czy mogę je zakładać na ostro zakrapiane biby.
Ponoć nie wolno w nich spać, ale np. jak nie będę wracał do domu, tylko spał gdzieś nawalony na hacie u kumpla bądź koleżany, to przecież nie będę cudował wcześniej ze zdejmowaniem soczewek po pijaku.
Jak to wygląda u Was?
W czasie imprez zgubiłem już dwie soczewki - strasznie marne uczucie, jak budzisz się rano, a tu na oku jej nie ma i 1200zł w plecy... potem radziłem sobie w ten sposób, ze na imprezy/koncerty chodziłem bez soczewek. Dziś nie wiem, jak to się udawało, ale w sumie po pijaku przestawało mieć znaczenie czy widzę czy nie (dwa razy byłem tak parę dni na Festiwalu Tyskim).
Ostatnio po prostu na imprezy zakładam starą soczewkę (lekarze zabronił, ale w razie czego wolę stracić starą niż nową) i generalnie w ciągu tylu lat noszenia soczewki wpoiłem sobie już takie coś, że nawet jak świadomości już nie ma, nie śpię u nikogo, a docieram jakoś do domu. Rano nic nie pamiętam, ale soczewka leży ładnie w opakowaniu Wszystko jest kwestią przyzwyczajenia, chociaż jednak soczewki mocno utrudniają ostre imprezowanie...
Rok wykrycia SR: 2001
Dołączył: 21 Paź 2006 Posty: 642 Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Wrz 08, 2012 3:50 pm
na imprezy trza zabierać pojemniki i jakiś mini płyn po prostu.
i nie robić tych rzeczy od ktorych może soczewka spaść z oka.
a robienie tych rzeczy bez soczewek jak się nic nie widzi to żadna frajda.
np jaki sens miałby skok na bungie gdy świat widzisz rozmazany?
missdot
Rok wykrycia SR: 2003
Dołączyła: 30 Sie 2012 Posty: 5 Skąd: Łódź
Wysłany: Nie Wrz 16, 2012 8:41 pm
ja chodzę na imprezy w soczewkach. W ciągu 10lat noszenia zgubiłam tylko jedną. Staram się aby wada wzroku mnie nie ograniczała. Bez soczewek nie poznam znajomych w klubie i nie trafie do wyjścia, więc taka opcja odpada Po prostu uważam, na koncertach trzymam się z dala od pogo, w klubach nie pcham się w największy tłum, jak ktoś za bardzo macha łapami nie podchodzę i tyle
Opanowałam też do perfekcji zdejmowanie soczewek w stanie wskazującym. Wszyscy sobie ze mnie żartują, że to jest te 15s po imprezie w których jestem trzeźwiutka jak niemowlak.
Aha, nie przeszkadza mi spanie w soczewkach. Zdarza się czasem, że zasnę w ciągu dnia i nic się specjalnego nie dzieje. Jak wstanę to przemywam soczewki i po krzyku.
rmrowka
Rok wykrycia SR: 1997
Dołączył: 03 Maj 2012 Posty: 35
Wysłany: Pią Wrz 21, 2012 11:30 am
toxim napisał/a:
.... w ciągu tylu lat noszenia soczewki wpoiłem sobie już takie coś, że nawet jak świadomości już nie ma, nie śpię u nikogo, a docieram jakoś do domu. Rano nic nie pamiętam, ale soczewka leży ładnie w opakowaniu Wszystko jest kwestią przyzwyczajenia, chociaż jednak soczewki mocno utrudniają ostre imprezowanie...
Pozdr.
tez tak mam. Jednak ostatnio po dobrze zakraplanej imprezie wróciłem do domu i nie świadomie zdjąłem soczewki ( tego nie pamietam ) , kilka minut pozniej stwierdziłem ze soczewki mam zalozone ( nie wiem dlaczego tak pomyslalem ) więc postanowiłem je zdjąc..........
Pamietam ze nawet myślałem że coś się stało i powinienem do szpitala jechać zeby mi zdjęli.... na szczęście zmęczyłem sie tym ściąganiem i położyłem sie spać. Rano oczywiście soczewki były w pojemniku...
Dobrze ze do szpitala nie pojechałem bo w tym stanie dostałbym skierowanie na kolska i kilka stów w plecy.....
Ja już mam to opanowane do perfekcji/ Na początku miałem różne problemy. Dwa razy na imprezie pozbawiłem się szkła. Wtedy jeszcze nie widziełem co można i jak się zachowywać. Teraz już znam to zjawisko i mam je niemal w DNA Wiem czego nie robić, jakich sytuacji unikać, trzymać się z dala od szamotanin, uważać na parkietach itp. Nigdy nie otwieram oczu szeroko, zawsze trzymam szkła w ryzach powiek, nie robię gwałtowbnych ruchów, które zmusiłyby szkła do zmiany położenia przez nagły ruch gałek... wszystko wyuczone
Co do ściągania szkieł w cięzkim stanie to robie to juz na autopilocie. Jak bardzo upodlony bym nie był (na szczęście nigdy mnie nie odpina ) to zawsze szkła ściągam. Co śmieszne, za każdym razem rejestruje kilka razy, że szkło na 101% jest w pojemniczku, spoglądając na nie kilkukrotnie. Taka jakby opcja "recording" - dla pewności
Raz miałem nawet taką sytuację, że w plenerowej knajpie uciekło mi szkło do wewnętrznego narożnika. Ogólnie każdy kto nosi, wie o czym mówię. No to akcja "sanitariat". Niestety jedyne co było w zasięgu kilometra to obrzydliwy toi toi i zero bieżącej wody. Więc poszedłem do baru i tłymaczę typowi całą historię, ten na szczęście nie był chyba w stanie wszystkiego przetrawić i jak wnioskuje zrozumiał tylko - oczy, szła, twarde, czysta woda, doły na maxa i wpuścił mnie na zaplecze. Umyłem ręce, usiadłem na beczce piwa i jade z tematem, a tam centrum logistyczne. Barmani biegają, pomocnicy noszą towar, ochroniarze i ich szef mają zbiórkę - no sajgon, a ja pośrodku dłubie w oczach Po chwili jeden z managerów podszedł do mnie i pyta "co ty tu w ogóle robisz" a ja z czerwonym okiem, rozłożonym bufetem, mokrą od łez i kropli twarzą mówię, że raczej nic co mogłoby im zaszkodzić. Dał sobie spokój w moment
Wszystko da się ogarnąć, tylko trzeba się nauczyć, że jak masz chwilowe doły z oczami, to wszystkie chwyty są dozwolone i każda metoda dobra, żeby wybrnąć z patowej sytuacji
Ja także noszę soczewki dopiero dwa miesiące i jestem na etapie przyzwyczajania sie, ale myślę, że dosyć dobrze mi idzie Staram się normalnie żyć z owymi twardzielami, jednak wiadomo, że na niektóre rzeczy bardziej uważam. W imprezowaniu też soczewki mi raczej nie przeszkadzają (jak w przypadku poprzedników - w momencie gdy je zdejmuję następuje moment całkowitej trzeźwości ), jedynie tylko wtedy, gdy jestem w "towarzystwie" i nagle zaczynają mnie przeraźliwie kłuć oczy. Raz nie mogłam już wytrzymać z bólu, nie dobiegłabym nawet do łazienki bo z oczu ciekło jak z kranu i bez zastanowienia w sekundzie wyjęłam sobie soczewkę przyssawką z oka przy stoliku umyłam ją, włożyłam z powrotem, a nikt nawet się nie zorientował Pozdrawiam
Rok wykrycia SR: 2011
Dołączyła: 25 Maj 2012 Posty: 31 Skąd: Lublin
Wysłany: Pon Sie 05, 2013 1:51 pm
stefanXX napisał/a:
Raz miałem nawet taką sytuację, że w plenerowej knajpie uciekło mi szkło do wewnętrznego narożnika. Ogólnie każdy kto nosi, wie o czym mówię. No to akcja "sanitariat". Niestety jedyne co było w zasięgu kilometra to obrzydliwy toi toi i zero bieżącej wody. Więc poszedłem do baru i tłymaczę typowi całą historię, ten na szczęście nie był chyba w stanie wszystkiego przetrawić i jak wnioskuje zrozumiał tylko - oczy, szła, twarde, czysta woda, doły na maxa i wpuścił mnie na zaplecze. Umyłem ręce, usiadłem na beczce piwa i jade z tematem, a tam centrum logistyczne. Barmani biegają, pomocnicy noszą towar, ochroniarze i ich szef mają zbiórkę - no sajgon, a ja pośrodku dłubie w oczach Po chwili jeden z managerów podszedł do mnie i pyta "co ty tu w ogóle robisz" a ja z czerwonym okiem, rozłożonym bufetem, mokrą od łez i kropli twarzą mówię, że raczej nic co mogłoby im zaszkodzić. Dał sobie spokój w moment
Wszystko da się ogarnąć, tylko trzeba się nauczyć, że jak masz chwilowe doły z oczami, to wszystkie chwyty są dozwolone i każda metoda dobra, żeby wybrnąć z patowej sytuacji
Świetne miałeś przygody! Niestety każdy kto nosi twardziele, ma podobne historie w zanadrzu!
PaulinaCK moi znajomi już wiedzą, że w trakcie imprezy mogę "przeprowadzać operację" zdejmowania soczewek. Soczewki nosze od zeszłego roku, przez to , że nie chciałam robić zamieszania wokół ich zdejmowania, jedną zgubiłam. Od tamtej pory przestałam się przejmować jak to wygląda.
hehe no na imprezy to ja zwsze zdejmuje twardziela a zdejmowanie przez 4 lata już opanowałem bez przyssawki poprostu wykonuje taki ruch okiem, że mi wypada wprost na podłożoną rękę
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach