KERATOCONUS Strona Główna


Poprzedni temat «» Następny temat
5 lat po przeszczepie warstwowym
Autor Wiadomość
Kazik 


Rok wykrycia SR: 2004
Dołączył: 04 Wrz 2008
Posty: 98
Wysłany: Sob Wrz 01, 2012 9:18 pm   5 lat po przeszczepie warstwowym

Mój pierwszy większy post, więc serdecznie witam wszystkich. :)


Zdaje sobie sprawę, że decyzja o przeszczepie nie jest prosta, a konsekwencje zostaja z nami na całe życie. W związku z tym chętnie podzielę się moim doświadczeniami i przemyśleniami nt. przeszczepu rogówki.


W moim przypadku przeszczep nie był jeszcze wymagany - występowało całkiem niezłe ścieńczenie rogówki w szczycie stożka, ale nie doszło jeszcze do pojawienia się zamglenia. Także przeszczep był raczej świadomą decyzją (no niezupełnie ale o tym później), niż koniecznością. Niech pikanterii całej sprawie doda fakt, że byłem operowany w wieku 16 lat. :twisted: .

Na telefon wzywający do szpitala nie czekałem jakoś strasznie długo - chyba poniżej pół roku. Byłem wtedy uczniem i jakoś szczęśliwie miałem się stawić w szpitalu na początku wakacji - termin idealny. Byłem nastawiony na przeszczep warstwowy i taki też został wykonany. Operował mnie profesor Wylęgała. W oczekiwaniu na operację nie odczuwałem strachu, niepweności etc., ale po przewiezniu mnie na wózku do przedsionka sali operacyjnej chciałem wstac i spi****** gdzie pieprz rośnie. :twisted: Pomysłu jednak nie wprowadziłem w stan wykonania. Podanych głupich jasi nie poczułem. Jeśli dobrze pamiętam sam wgramoliłem się na stół operacyjny. Wkłucie, podanie narkozy, nakaz liczenia do dziesięciu i nagle przebudzenie w łóżku na sali chorych. ;) I tu było najgorzej: spać się chce niesamowicie, ale po narkozie koniecznie trzeba 6h czuwać... Poza tym mam blokade psychiczną przed "kaczką", więc przez ostatnie dwie godziny miałem co robić. ;) Wreeeescie pozwolono mi zasnąć ufffffff... Moje wczasy w szpitalu trwały tydzień. Kilka uwag:
Oczywiście cały czas na operowanych oku miałem "wacka". Nic to - nawet przez kilka cm gazy i powiekę potrafiło się przedostać światło :shock: (co nie wydaje mi się fizycznie możliwe...). W każdym razie radzę nastawić się na nieco cierpienia po operacji - ale nie ma tragedii. :)
Warto wymyślić sobie dobre zajęcie, które nie wymaga widzenia - najlepiej sprzwdzają się rozmowy z innymi członkami niedoli. :)
Jedzenie jest OK, mi raz trafiła się Pizza Hut przywieniona przez Rodziców (najlepsze żarcie na świecie!)
Nie robisz nic cały dzień - nie chcę się spać. Można poprosić piguły o podanie środków nasennych - po których i tak nie zaśniesz, a zaczynaja działać dopiero w dzień, bo jesteś taaaaki zmulony. ^^ Przynajmniej tak to wyglądało z moich obserwacji. ;)
Badania podczas pierwszych dni po operacji sa hardkorowe - oko ma MEGATUUUUUURBOWIELKI światłowstręt i ja ściskałem z bólu krzesło. :/ Inni nie skarżyli się tak bardzo jak ja.
Kąpać się można dopiero po iluś dniach (jeśli dobrze pamiętam).
W pierwszych dniach nie wolno pochylac głowy do dołu - troche to komplikuje pewne czynności. ;)

Podsumowując - Operacja i pobyt w szpitalu nie są jakieś straszne - da się przeżyć, byle tylko trafili się fajni ludzie na sali. Właściwie operacji w ogóle nie ma się co bać, to pobyt w szpitalu jest gorszy (ŚWIATŁOWSTRĘT!! i mega zamulanie).

Kropelek po operacji miałem chyba 5 typów, w każdym razie czekało mnie 7 kropleń dziennie - co systematycznie malało. Po operacji w oku widać pierścień wokół przeszczepu - widać w nim odbijające się światło i nie wygląda to zbyt atrakcyjnie. Ale szkoda nie zrażać, efekt przechodzi po 2-3 tygodniach (?) całkowicie. Szwy są widoczne, ale nikt postronny ich nie zauważy bez wpatrywania się w oko. Wzorek zreszta jest całkiem gustowny. :mrgreen:

Po dłuższym czasie nie miałem żadnych problemów typu zaczerwienie, swędzenie, odrzut etc. raz zdarzyły mi się małe nadżerki, CornereGel załatwił sprawę. I raz z własnej głupoty wkropiłem sobie wirus zapalenia spojówki. :evil: Podczas wizyty na Oddziale Przyjęć we Wrocławiu (okuliści nie prowadzący stożków) wyglądało na odrzut - dopiero info o tym, że moja partnerka ma zapalenie spojówek i użyliśmy tych samych kropli wyjaśniła sprawę. Mimo wszystko dostałem sterydy podspojówkowo (zastrzyk) + krople.



I wg. mnie najważniejszy punkt programu:

<werble>

Efekty po 3 latach:
Bez korekcji szczerze mówiąc nie pamiętam dokładnie. :oops: Coś koło 20-30%. Po korekcji okularowej i miękką soczewką z parametrami:
Sfera -2.00
Cylinder -3.00 (wadę mam -4.00 ale muszę nosić słbsze okulary)
widzę 50% (pół tablicy).
Ostrość ostrością, bardzo ważne sa jeszcze artefakty w polu widzenia i tu jest gorzej:
Mam konkretny i nieregularny efekt halo - na prawo i w dół od punktu światła. Ot idealnie żeby zasłonić mi pas ruchu kiedy mijam auto w nocy. :evil: Do tego dochodzi efekt ducha - w sumie romatyczna sprawa, widze 7 księżycy na raz. :lol: W dzień te efekty nie są zbytnio dokuczliwe, gorzej jest w nocy i przy ogładaniu telewizji w ciemnym pomieszczeniu.
W każdym razie ważne jest, że w sporej części wróciło mi widzenie stereoskopowe - juz nie grozi mi urwanie lustrka przy wjeździe do garażu! :lol: Z prawkiem na auto nie było problemu, gorzej z tym motocyklowym... Na szczęście kraj taki a nie inny i dzisiaj szczęśliwie śmigam na motongu. :) Jeśli tego by zabrakło - szczerze bym powiedział że stożek zj**** mi życie, ale tak to nie jest źle.
Z racji uszkodzenia nerwów przy przeszczepie (zawsze występuje) musze do końca swych dni kropić oczy 3x dziennie sztuczna łzą. Nigdy nie odczuwałem związanego z tym dyskonfortu - ale byc może właśnie przez uszkodzenie nerwów. W każdym razie - kazali to kropie (jak pamiętam ;) )
Mam dobrana soczewkę twardą toryczną na operowane oko. Dobór po operacji nie jest prosty, a komfort noszenia gorszy niż przed. Jestem upartym gnojem i potrafiłem chodzić w twardzielu i 16h, choć odczuwałem średni dyskomfort po nastu godzinach. Na chwię obecną używam na to oko korekcji okularowej, rzadko szkieł miękkich zamiast okularów, a twardziela miałem na oku może kilka razy - pozwala czytać tylko rządek więcej, a komfort jest kiepski. Musze tylko sprawdzic czy nie koryguje artefaktów w polu widzenia, bo to byłaby fajna sprawa. :)

No i pytanie: czy było warto? Na chwile obecną bardzo męczy mnie ten temat. Uważam że lepszym pomysłem było noszenie twardziela, bo choć widzenie tym okiem mooocno mi przeszkadzało (doszło do tego że zrobiłem sobie opaskę pirata i z nia chodziłęm wieczorami po domu), to po założeniu soczewki widziałem 100%. Niestety - to się nie chciało, to przeszkadzało to tamto to owamto... Uważam, że gdybym wtedy spróbował SoftPermów nie miałbym teraz podstaw do napisania wątku i siedziałbym z soczewką na oku mając widzenie 90-100% na obu gałkach. Dodatkwo nie byłbym skazany na sztuczna łzę.

BTW Jak sie uprę mogę czytać książke operowanym okiem, ale muszę sie pochylic nad nią.

Edyta:
Zapomniałem dodac kilku ważnych informacji - każdy lekarz który oglądał przeszczep (również poza Katowicami) zachwalał go. A Profesor stwierdził, że taka operacja służy zachowaniu ciągłości powłoki ocznej.
Jeśli ktoś się mocno zraził - niby super nie jest, ale oko nie robiło mi problemów, a do tego rano wstaje, zakładam okulary i gotowe. Żadnych 10 prób założenia soczewki, strachu przed zgubieniem twardziela, noszenia ze sobą pudełka na soczewki, mycia wieczorem, podrażnień etc. Może idealnego wzroku wtedy nie mam, ale cieszy mnie widzenie stereoskopowe - szczególnie, że nie wyobrażam sobie życia bez auta i motocykla. :)
Spróbuje skontaktować sie z kumplem z sali - równiez miał robiony warstwowy i jemu udało się zyskać lepszy visus, ale znowu walczył z zaczerwienieniem oka...


Baardzo chętnie odpowiem na wszelkie pytania. :)
Pozdrawiam

Edyta:
Przez 50% rozumiem 5/10 linijek.
Kazik
 
 
glub 


Rok wykrycia SR: 2001
Dołączył: 21 Paź 2006
Posty: 642
Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Wrz 01, 2012 10:14 pm   

Konkretnie mnie zniechęciłeś, na szczęście jeszcze nie musze się poddawać operacji.
Gdybym nie mógł śmigać na moto [obecnie nowa nc700X] to chyba miałbym właśnie dokumentnie zrypane życie...

BTW- czym śmigasz?
 
 
Kazik 


Rok wykrycia SR: 2004
Dołączył: 04 Wrz 2008
Posty: 98
Wysłany: Sob Wrz 01, 2012 10:21 pm   

Ups. ;) Wiesz, krople, tydzień w szpitalu czy wizyty kontrolne to mały pikuś. Ale średnie widzenie i te parszywe artefakty... Właśnie ja też jeszcze nie musiałem i teraz mi sprawa troche siadła na psyche...

Yamaha FZS 600 Fazer z końca 2002r. (kocie oczy). Lewa w górę! :D
_________________
OL: stożek I-II stopnia; Mini A.S.R.K. + SACL
OP: po przeszczepie warstwowym; Mini A.S.R.K.
 
 
glub 


Rok wykrycia SR: 2001
Dołączył: 21 Paź 2006
Posty: 642
Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Wrz 02, 2012 10:55 am   

A szwy? nadal je masz w oku czy zdjęli?

Słyszalem ze w niemczech szwy wyciągają po 3 miechach a u nas po roku a tu na forum przeczytałem że ktoś nawet dwa lata po przeszczepie ma szwy.

Lewa w górę i Szerokości:-)
 
 
Kazik 


Rok wykrycia SR: 2004
Dołączył: 04 Wrz 2008
Posty: 98
Wysłany: Nie Wrz 02, 2012 4:13 pm   

Nie mam już szwów. Czas ściągnięcia jest dobierany indywidualnie, a tak w ogóle to sa dwa typy szwów - główny i fiksacyjne. ;) Najpierw ściąga się fiksacyjne (hmm... może po pół roku), główne można trzymać rok lub równie dobrze i dwa lata.
_________________
OL: stożek I-II stopnia; Mini A.S.R.K. + SACL
OP: po przeszczepie warstwowym; Mini A.S.R.K.
 
 
OlekTonow 

Dołączył: 03 Lis 2012
Posty: 5
Wysłany: Sob Lis 03, 2012 3:28 pm   

Czyli wszystko w porządku? Jak poprawia się widzenie po takim przeszczepie?
_________________
Zobacz jak skuteczna reklama działa!
 
 
Kazik 


Rok wykrycia SR: 2004
Dołączył: 04 Wrz 2008
Posty: 98
Wysłany: Sob Lis 03, 2012 4:00 pm   

OlekTonow napisał/a:
Czyli wszystko w porządku? Jak poprawia się widzenie po takim przeszczepie?


Wystarczy przeczytać pierwszy post...

[ Dodano: Nie Wrz 01, 2013 9:28 pm ]
Dzisiaj, dopiero po ponad 5 latach wpadłem na pomysł skąd mogą się brać artefakty w moim polu widzenia. Jak wspomniałem przeszedłem przeszczep warstwowy, a stożek był już dość pokaźny. Stąd pozwalam sobie przypuszczać, że tylna warstwa rogówki ("moja", nieprzeszczepiana) jest zdegenerowana procesem chorobowym i w niej dochodzi do rozszczepienia światła czy innych zjawisk powodujących efekt halo i ducha. Jest to tylko i wyłącznie moje przypuszczenie, coś co wpadło do głowy i nie ma na to dowodów. Jedyna poszlaka, która pozwala tak sądzić to fakt, że twarda soczewka zauważalnie zmniejszała występowanie artefaktów. Gdyby tak jak dotąd sądziłem winna była powierzchnia styku warstwy przeszczepionej z moją, soczewka raczej nie wprowadzała by takich zmian. Ale jak mówiłem, to nic więcej jak gdybanie. Do tego taka sytuacja powinna być dawno zauważona przez lekarzy i typem przeszczepu preferowanym przy zaawansowanym stożku byłby drążący, a jest raczej warstwowy.
_________________
OL: stożek I-II stopnia; Mini A.S.R.K. + SACL
OP: po przeszczepie warstwowym; Mini A.S.R.K.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do: