Rok wykrycia SR: 1999
Dołączył: 05 Sie 2005 Posty: 2 Skąd: Gorzów Wlkp.
Wysłany: Śro Wrz 06, 2006 11:28 am W banku
Dzień był wyjątkowy z żoną mieliśmy podpisać umowę w banku na nasze pierwsze M a ja osioł założyłem drugi raz w życiu swoje piękne nowe soczewki. Umówiłem się przed bankiem przybiegłem dumny że mam na oczach soczewki no i lewa w ogóle nie uwierała mnie. Poprosiłem żoneczka żeby mi w oczka zerknęła i ból na lewym oku nie ma soczewki !!! Rozpacz !!! Jedna do banku weszliśmy a ja otarłem ręką lewe oko i coś poczułem wiec poprosiłem pana z banku o biała kartkę i jak tylko wyszedł zacząłem szperać po powiekami niestety wszedł i zgłupiał na mój widok. I to był dzień drugi a trzeciego znów było wesoło po nie wiedziałem która soczewka jest lewa a która prawa i znów zamęt dopiero czwartego dnia udało mi się nic nie pomieszać z soczewkami.
Przypomina mi się anegdotka młody człowiek z jednym okiem postanowił zostać pilotem podczas badania zasłonił lewe oko przeczytał wszystkie listery bezbłędnie,
potem prawe i tak sam. Wpadł na zbieżności oczu nie nauczył szklanego oka wodzić za palcem lekarza.
Przypadek1
A wiec pewnego pieknego poranka wybralem sie do miasta na zakupy az tu nagle wlecial mi do oka jeden paproch.Darl mnie on po rogowce wiec probowalem przemyc to oko jednym plynem nawilzajacym.Jednak to nie bajka wiec oczywiscie nic nie pomoglo.Pomyslalem ze wejde w jakas brame i sproboje wyciagnac soczewke bo akuratnie nosze lusterko, przyssawke i kropelki ze soba.Balem sie jednak tego ze w pospiechu zgubie ta soczewke a ze obok byl McDonald to wpadlem na pomysl skorzystac z ich toalety.Mialem juz mocno zaczerwienione oko i strasznie lzawilo ,ale maskowalem to chusteczka i okularkami.Wszedlem wiec do Mc'a jak jakis fan Matrixa w okularkach i prosto do wc.A przed nim urocza pani kaze zaplacic za usluge 1zl z trudem rozpoznalem ten pieniazek w moim portwelu i dawaj nad umywalke.Szybciutko sciagnalem soczewke ,przepedzilem smiecia z oka i zalozylem soczewke.Nigdy sie tak nie cieszylem z widoku Mc'a jak tamtym razem.
Przypadek2
Dwa razy juz mi sie zdazylo ,ze myslalem ,ze zgubilem soczewke az tu nagle cos mnie kluje patrze a ona jest w oku tylko ze w rogalu oka.To jest chyba nowa wersja pana Hilarego:)
Przypadek1
A wiec (......) pewnego pieknego poranka wybralem sie do miasta na zakupy az tu nagle wlecial mi do oka jeden paproch.Darl mnie on po rogowce wiec probowalem przemyc to oko jednym plynem nawilzajacym.Jednak to nie bajka wiec oczywiscie nic nie pomoglo.Pomyslalem ze wejde w jakas brame i sproboje wyciagnac soczewke bo akuratnie nosze lusterko, przyssawke i kropelki ze soba.Balem sie jednak tego ze w pospiechu zgubie ta soczewke a ze obok byl McDonald to wpadlem na pomysl skorzystac z ich toalety.Mialem juz mocno zaczerwienione oko i strasznie lzawilo ,ale maskowalem to chusteczka i okularkami.Wszedlem wiec do Mc'a jak jakis fan Matrixa w okularkach i prosto do wc.A przed nim urocza pani kaze zaplacic za usluge 1zl z trudem rozpoznalem ten pieniazek w moim portwelu i dawaj nad umywalke.Szybciutko sciagnalem soczewke ,przepedzilem smiecia z oka i zalozylem soczewke.Nigdy sie tak nie cieszylem z widoku Mc'a jak tamtym razem.
Przypadek2
Dwa razy juz mi sie zdazylo ,ze myslalem ,ze zgubilem soczewke az tu nagle cos mnie kluje patrze a ona jest w oku tylko ze w rogalu oka.To jest chyba nowa wersja pana Hilarego:)
hm u mnie początki też były trudne ale teraz to już jestem profesjonalista bo tak do zdejmowania jak i zakładania nie potrzebuję przyssawek i lusterek tylko doszedłem do takiej wprawy że pyk i już na oczku albo na ręce kiedy sobie tylko życzę i tobie też polecam poćwiczyć nie wiem czy oglądałeś finał siatkówki polska - brazylia jak bodajże gibie brazylijczykowi wypadła z oka soczewka on ją natychmiast jednym ruchem palca włozuył na swoje miejsce polecam to obejrzeć bo było pokazane w transmisji
Rok wykrycia SR: 1999
Dołączył: 17 Maj 2006 Posty: 71 Skąd: Oleszyce
Wysłany: Nie Maj 13, 2007 7:36 pm
a u mnie bylo tak stoje sobie z kobieta i z psem w pokoju nagle cos robilem i soczewka mi wypadła noi z kobieta zabieramy sie za szukanie wygonilismy psa z pokoju zeby nam nie przeszkadzal i szukamy po sobie po dywanie itp i kurde nigdzie nie ma zawsze sie znajdywała heh a akurat tam nic takiego nie bylo zeby mogla sie zapodziec okazało sie ze byla na psie heheh gdzies na siersci miedzy pchełkami hehe
ksiezniczka
Rok wykrycia SR: 2007
Dołączyła: 31 Lip 2007 Posty: 14 Skąd: warszawa
Wysłany: Wto Lip 31, 2007 4:15 pm stożek na wesoło
jestem taką wesoła imprezowiczką i jeszcze mnie stożek do zmiany trybu życia nie zmusił
(choć przeczytałam tu, że przebywanie w zadymionych pubach stanowi problem? zapytam zresztą okulisty )
dość często przytrafia mi się historia ta sama, mimo, że ciągle obiecuję sobie, że to po raz ostatni: w łazience w klubie w nocy poprawiam przed lustrem fryzurę i makijaż a będąc na rauszu nie do końca jestem w stanie nad swoimi ruchami panować, więc a to gdy grzywkę poprawiam, a to gdy rzęsy maluję coś wstrząsnę coś stuknę i soczewka spada. klękam na podłodze i szukam, a każda dziewczyna która wchodzi do łazienki pyta co się stało i rzuca się do pomocy. i tak po jakimś kwadransie zbiera się grupka wystrojonych, wymalowanych dziewczyn które w stanie upojenia alkoholowego spacerują na klęczkach po podłodze w łazience taki śmieszno-smutny obrazek
ale jest mi zawsze bardzo miło, gdy ludzie rzucają się na pomoc w poszukiwaniach soczewki, właściwie to nigdy nie spotkałam się z niezrozumieniem ze strony innych, jakie tu czasem na forum są opisywane... wręcz przeciwnie, gdy tylko czegoś nie dowidzę i proszę o pomoc zawsze mi ktoś pomaga a znajomych niepoznanych na ulicy zawsze ze śmiechem przepraszam i w ogóle uprzedzam, że mam problem, więc gdy przybywam na spotkanie znajomi zawsze krzyczą 'tuuuu jesteśmy!" dużo głośniej niż to jest potrzebne P
Rok wykrycia SR: 2004
Dołączyła: 07 Cze 2005 Posty: 517 Skąd: K I E L C E
Wysłany: Wto Lip 31, 2007 8:00 pm
zastanawiam sie jak Ty w soczewkach jezeli oczywiscie masz twarde dajesz rade w dymie?
ja na imprezy ( a zdarzaja sie rownie czesto ) chodze bez soczewek...bo alkohol i soczewki to u mnie kataklizm
_________________
ksiezniczka
Rok wykrycia SR: 2007
Dołączyła: 31 Lip 2007 Posty: 14 Skąd: warszawa
Wysłany: Wto Lip 31, 2007 8:53 pm dym
a wlasnie kurcze mi jakos dym nie przeszkadza, nie przypominam sobie, zebym kiedykolwiek czula przez niego jakikolwiek dyskomfort... gorzej z wiatrem, zwlaszcza, gdy jest sucho i piaskiem sypie-ale wtedy ubieram okulary przeciwsloneczne a jak sie ktos pyta to wyjasniam ze jest taka stara piosenka "i wear my sunglasses at night" i ze tam jest wszystko wyjasnione ale na poczatku sie wstydzilam strasznie...
Mi gdzieś jesienią 2006r soczewka wypadła w samochodzie. Siedząc jej nie namierzyłem, z samochodu nie wyjdę, bo może gdzieś jest przyklejona do ubrania i spadnie a tam ciemno. Wróciłem do domu z sąsiedniego miasta w jednej soczewce, ach ten rozmaz świateł w drugim oku, czasem zamykałem oko bez soczewki aby lepiej widzieć. Otwarto mi garaż i dopiero wdedy wyszedłem z samochodu.
Wielka godzina poszukiwań w dwie osoby. Nie wiedziałem, że tyle zakamarków jest w okolicy przednich siedzeń. Po około godzinie szukania i rezygnacji w desperacji została dzwignięta pomarszczona guma przy hamulcu ręcznym i szkło wyskoczyło - szok.
a ta radość
creed
Rok wykrycia SR: 2007
Dołączył: 13 Mar 2008 Posty: 11
Wysłany: Sob Mar 15, 2008 12:25 am
Cytat:
hej stożkowcy czym zajmujecie sie na codzień?
Pracuje w pogotowiu ratunkowym, bylem kierowca karetki teraz jezdze jako ratownik medyczny w zespolach wypadkowych- z wyboru. Choroba nie przeszkadza mi zbytnio pracy (przewaznie), bardziej swiadomosc, ze czasami musze cos dzwignac, a raczej kogos. Nie mam klopotu z precyzyjnymi czynnosciami bo mysle, ze wszystko to kwestia przyzwyczajenia do ostrosci widzenia, ktora dzieki Bogu jest kiepska tylko w jednym oku, soczewki zalatwiaja na szczescie jeszcze w pelni sprawe (jedna jest twarda druga toryczna). Nikt nie wie o tym, ze mam stozek, niektorzy koledzy z pracy wiedza, ze nosze soczewki. Mam swiadomosc, ze za jakis czas trzeba bedzie sie pozegnac z praca ktora kocham i zaczac sie rozgladac za czyms mniej stresujacym i mniej fizycznym.
Wesola anegdotka?
Sytuacje w ktorych chodzilem na kolanach w poszukiwaniu soczewki czy zamarcie w samochodzie po jej wypadnieciu to srednia radosc, przynajmniej dla mnie. Ucieszylem sie jednak, gdy jakis czas temu pierwszy raz zalozylem twarda soczewke i dowiedzialem sie, ze moge widziec a nie jest tak, ze stracilem ostrosc wzroku przez nienoszenie okularów jak twierdzili wszyscy "mądrzy" okuliści
Pocieszajace jest tez to, ze kiedys jechalem na akcji z kumplem, ktory powiedzial mi: "troche sie boje bo na badaniach okresowych wyszly mi powazne problemy ze sluchem"- nie pociesza czyjes nieszczescie, tylko to, ze nikt nie jest w pelni doskonaly- wtedy zycie byloby nudne i nijakie.
essita
Rok wykrycia SR: 2005
Dołączyła: 21 Sty 2008 Posty: 14 Skąd: Kraków
Wysłany: Śro Kwi 02, 2008 8:11 am
Hehe ale mamy przeboje z tymi soczewkami mi sie 2 razy zdarzylo,ze wypadly same z siebie, a raz to nawet mialam 'puszczona' wode i otwarty odplyw.. No ale naszczescie okazalo sie, ze przykleila sie do wierzchniej strony dloni - uff..
A raz to przezylam zawal , bo soczewki nosze juz 2 lata i ubieram je automatycznie niemal. No i kiedys ubralam jedna, patrze do pojemnika, a drugiej nie ma.. A ze dzien wczesniej byla imprezka, to stwierdzilam, ze pewnie jej nie zdjelam. Przykladam przyssawke do oka, a tu nic.. To sie juz zaczelam zastanawiac, skad wziac pieniadze na nowa A cos mi nie pasowalo w lewym oku, ze jakis taki mam zakrzywiony obraz, ale ze prawym okiem bez soczewki prawie nic nie widze, zwlaszcza z bliska, to nie zauwazylam nic nazwyczajnego. Dopiero po kilkunastu minutach zorientowalam sie, ze ubralam 2 soczewki do lewego oka
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach