Rok wykrycia SR: 2004
Dołączył: 06 Cze 2005 Posty: 333
Wysłany: Pon Kwi 14, 2008 6:05 pm
Wczoraj sobie obejrzałem "The Eye" i powiedziałbym, że hmmm idealne widzenie to to raczej nie było widziała, aż nadto idealnie ale ogólnie film moim zdaniem przereklamowany
_________________ Człowiek, który porusza się w tłumie, nie dojdzie dalej niż inni. Ten, który chodzi samotnie, może znaleźć się tam gdzie jeszcze nikogo nie było.
Tomasz Drożdż
Rok wykrycia SR: 1984
Dołączył: 27 Maj 2006 Posty: 114 Skąd: Poznań
Wysłany: Wto Kwi 15, 2008 7:30 am
A ja ucinam dyskusje z niestożkowymi profanami na temat "A jak to pan widzi okiem, którego fragment pochodzi z innego ciała??" krótkim stwierdzeniem, że faktycznie patrzę na świat od 10 lat okiem z trupa - i to zwykla chyba zaspokaja ciekawość, bo dalszych pytań zwykle później już nie ma.
Choć kiedys prawie wmówiłem, że zoperowanym okiem mogę zmieniać kanały w TV.
hm stożek na wesoło... wiec było tego trochę tak jak większość kolana były już nie raz używane:) ale najlepsze było jak na próbnej maturze wypadła mi soczewka, oko łzawi , widzenie zamazane:) totalna klapa ,ale najlepsze w tym była reakcja kolegi siedzącego obok jak mu pokazałam soczewkę w dłoni o mało sie nie popłakałam ze śmiechu:) innym znów razem na jakimś sprawdzianie soczewka mi sie zsunęła a krople zostały niestety w domu... oczy zaczęły cholernie łzawic a nauczyciel: co ty płaczesz? a jak to ja zaczęłam sie śmiać i zdezorientowany nauczyciel już nie wiedział czy sie śmieje czy płaczę...
ale najbardziej mnie denerwuje jak ktoś sie śmieje ze mnie ze mrużę oczami ale gdyby wiedzieli jak wygląda życie z soczewkami i słabym wzrokiem to by sie nie śmiali... raz nauczyciel zapytal mnie czemu nie nosze okularów na odp ze nie pomagają powiedział no jak kupisz za dwa zl na targu to nie pomogą, to aż sie we mnie ważyło ale mnie zatkał... ale co zrobić takie życie... a z takich sytuacji trzeba sie śmiać mimo ze nie są zabawne:0
_________________ „Iść za marzeniem i znowu iść za marzeniem, i tak zawsze aż do końca”
Rok wykrycia SR: 2004
Dołączyła: 07 Cze 2005 Posty: 517 Skąd: K I E L C E
Wysłany: Pią Kwi 18, 2008 7:47 am
karcia napisał/a:
raz nauczyciel zapytal mnie czemu nie nosze okularów
ja odpowiedziałam raz, że lubię jak coś mnie uwiera w oczach, czuję się wtedy hardcorowo... że to uczucie jest przyjemniejsze niż sex... kobieta zamilkła
_________________ „Iść za marzeniem i znowu iść za marzeniem, i tak zawsze aż do końca”
andriu
Rok wykrycia SR: 2007
Dołączył: 23 Sie 2007 Posty: 366 Skąd: Dolnośląskie
Wysłany: Pią Kwi 18, 2008 8:19 pm
ania_kielce napisał/a:
ja odpowiedziałam raz, że lubię jak coś mnie uwiera w oczach, czuję się wtedy hardcorowo... że to uczucie jest przyjemniejsze niż sex... kobieta zamilkła
Rano czytam horoskop w gazecie było napisane, że bede miał niespodziewany wydatek (a nie mam grosza przy duszy:P ) no i się zaśmiałem ...
dziś o 16 przygotowuję się do wyjścia na rozmowe kwalifikacyjną i postanowiłem, że mimo, ze będe jechał na rowerze, to założę twardzielki...
no i założyłem najpierw prawą soczewkę... po sekundzie ból nie do wytrzymania... kucie, chiałem głową o sciane walić, żeby przeszło ... udało mi się ją zdjąc. Włożyłem do pudełka zakręciłem... po czasie mówie, `żałoże jeszcze raz`.. otwieram a soczewki ni ma :O
panika, bo zaraz muszę wyjść, a debilne szkło nóg dostało... załamany poszedłem na rozmowe, chcąc po drodze pozabijać wszystkich (w rym kobiety i dzieci). Dwa razy prawie z nerwów wpadłem pod samochód. W pociągu wywaliłem rower Po czasie dostaje od mojej dziewczyny SMS'a, że soczewkę znalazła :O ... w bucie... tym samym czuję się bogatszy o te 700 parę złotych )))
To chyba na tyle pozdrówki ciekawe czy ktoś przeczytał all
Zdarzyło się kilka lat temu, że wróciłem do domu wczesnym rankiem po jakiejś imprezie „lekko zakręcony” i szybciutko po cichutku poszedłem wymyć się do łazienki i ściągnąć soczewkę twardą. Poszedłem spać, po południu obudzono mnie na obiad. Poszedłem zakładać soczewkę i jakież było moje zdziwienie i zakłopotanie, gdy się okazało, że nie ma soczewki. Przez myśl oczywiście przebiegły różne scenariusze, łącznie z nowym zakupem soczewki. Przeszukałem oczywiście na kolanach całą posadzkę łazienki, półki i niestety bez rezultatu. Jeszcze pomyślałem, że poszukam na półce, gdzie znajduje się pojemniczek na soczewki i płyny. Też nic nie znalazłem. Tak jakoś ni gruszki ni z pietruszki wziąłem pojemnik z mleczkiem do czyszczenia soczewki i go odkręciłem (nie wiem czemu, z nerwów, czy ktoś mnie nakierował nie wiem). I ku mojemu zaskoczeniu i radości rzecz jasna ukazała się soczewka. Była hmm .. na gwincie buteleczki . Najlepsze to, że po pierwsze nie wiem jak się tam znalazła, po drugie że nie została uszkodzona, bo przecież była „nakręcona” na nią nakrętka. Widać impreza się udała, a obiad no cóż zjadłem zimny.
Pozdrawiam Krzysiek
andriu
Rok wykrycia SR: 2007
Dołączył: 23 Sie 2007 Posty: 366 Skąd: Dolnośląskie
Wysłany: Śro Wrz 24, 2008 2:25 pm
Dlatego w stanie "po spozyciu" lepiej jest zasnąć z tymi soczewkami w oczach niz ich potem szukać, dlatego albo spożywam tyle żebym jeszcze panował nad tym co robię albo tak żeby paść nie zdążając zdjąć twardzieli
Rok wykrycia SR: 2004
Dołączyła: 07 Cze 2005 Posty: 517 Skąd: K I E L C E
Wysłany: Czw Wrz 25, 2008 11:43 am
a ja spożywam bez soczewek, bo w soczewkach jakoś dziwnie zaczynają mnie kłuć oczy... chyba ciśnienie skacze
_________________
dewaluacja
Rok wykrycia SR: 1994
Dołączyła: 05 Mar 2008 Posty: 350 Skąd: Chorzów
Wysłany: Czw Wrz 25, 2008 9:21 pm w łazience i byłam trzeźwa;)
podczas mycia soczewki tak mi jakoś wyleciała z ręki, że wylądowała...przyklejona do kafelków w łazience i znalazłam ją (przypadkowo oczywiście) chyba dopiero 2 miesiące po tym zdarzeniu. Jak ona się tam przykleiła to do dziś nie wiem (a nie celowałam specjalnie;)
Na wesoło jak w tytule postu. Wczoraj przechadzając sie po cmentarzu natknałem sie na ciekawy grobowiec,nalezący do rodziny STOŻKÓW no cóż sam swoje chetnie bym pochował
_________________ "Być nie mieć"
Marcin:)
Rok wykrycia SR: 1997
Dołączył: 26 Mar 2009 Posty: 4 Skąd: Szczecinek
Wysłany: Czw Mar 26, 2009 5:33 pm
To było jakis rok lub dwa po diagnozie okulisty, że mam SR. Jesień, około godziny 17-18 targowisko w Szczecinie. Chciałem sobie kupic spodnie. Wchodze szybko do sklepiku rozgladam sie i widze pania pod sciana, podchodze patrzac na nia i mowie "czy może mi pani pomoc bo chcialem kupic spodnie". Bedac juz zupelnie blisko dodałem nie pani nie moze mi pomoc bo pani jest manekinem:)))). Pani w sklepie jeszcze dlugo sie smiala jak wyszedlem ze sklepu.
Rok wykrycia SR: 2002
Dołączył: 07 Maj 2009 Posty: 27 Skąd: Kraków
Wysłany: Czw Maj 07, 2009 11:42 pm
W czasch gdy juz nie mogłem nosic soczewek (jakies wczesne 2008), wybralem sie z paczka ze studiow do knajpki nad kinem Pasaz Bielaka w Krakowie. Aby sie nie nudzic przy piwku zagralismy w darta - wygralem...
_________________ poszukiwana glowa z dobrymi rogowkami - potencjalnych znalazcow uprasza sie o kontakt.
o tej Naszej "ułomności" możnaby długo... ja nosze od dwóch miesięcy, a juz się kilka akcji zdarzyło...
zakładam sobie kulturalnie przy lusterku w dużym pokoju, rozłozony kawałek papieru toaletowego jakby trzeba było nawilzyć soczewkę przy zakładaniu a tu... hop i soczewka leci mi z oka na ziemię. jaki byłem zdziwiony jak zamiast na ziemi wylądowała na futerku Generała (mój kociak), który obserwował co ten wariat (czyt. ja) robi sobie z oczami:) chciałem go szybko złapać, żeby oddał soczewkę (w sumie wtedy to tylko podejrzewałem ze on ja ma na sobie, bo widziałem raczej licho chociaż to jeszcze mała wada), a on w najlepsze sobie zabawę urządził! i ja juz załamany że nowiuska, jeszcze bez białka soczewka stracona goniłem kota po domu. skusiłem go whiskasem bo skubany był za szybki. odzyskałem soczewkę ale teraz patrzę, czy kociak mnie dziwnie nie obserwuje przy nakładaniu:D
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach